Wiele słyszy się o filmowych
adaptacjach gier komputerowych. Najczęściej są to „dzieła”
wątpliwej jakości, które wielokrotnie niewiele mają wspólnego z
pierwowzorem lub autorzy filmu nie udźwignęli ciężaru, którego
się podjęli. Równie często ostatnimi czasy poznajemy planszówkowe
adaptacje wirtualnej rozrywki. Pierwszą grą tego typu jaką
sprawdzimy i ocenimy jest „Bloodborne: Gra karciana”. Zaczynamy
;)
PUDEŁKO
Ocenę zaczynamy od „zewnętrznej
powłoki” naszego obiektu badań ;) Na froncie pudełka widnieje
mroczna, ponura grafika przedstawiająca Tropiciela czyli postać, w
którą się wcielamy podczas rozgrywki. . Wewnątrz kartonu znajduje
się wypraska, która jest przemyślana chyba pod każdym względem.
Każdy element gry ma tu swoje miejsce, dzięki czemu w pudełku
panuje porządek a przygotowanie gry trwa naprawdę bardzo krótko.
Widać, że nie potraktowano tego aspektu po macoszemu, co w
planszówkowch realiach niestety nie jest jeszcze normą.
INSTRUKCJA
Nasz przewodnik po zasadach gry pod
względem graficznym w niczym nie odbiega od pudełka. Nadal jest
mrocznie i klimatycznie. Ale to nie grafika jest tu najważniejsza a
treść. Zasady gry przedstawione są w sposób prosty i przejrzysty.
Nie spotkamy tu żadnych niepotrzebnych powtórzeń zasad, które
zamiast pomóc wprowadzałyby chaos czy niezrozumienie wśród nowych
graczy. Dodatkowo szybkie poznanie zasad ułatwiają wyraźne, często
występujące grafiki kart z gry czy ilustracje odwzorowujące ruchy
z gry.
JAKOŚĆ ELEMENTÓW
Nie możemy też zbytnio narzekać na
materiały, z których wykonano elementy naszej gry. Plansze
Tropiciela, żetony, tętnienia krwi wykonane są na tyle dobrze, że
nie musimy martwić się o ich żywotność. Jedynie lekkim
odstępstwem są karty. Mogłyby być choć trochę grubsze ponieważ
w obecnej formie karty są podatne na wyginanie, ale może to już
moja fanaberia ponieważ często przebywam z graczami, którzy
niestety wyginają karty... ;) Grafiki na kartach nadal są
klimatyczne i dobrze wprowadzają nas w świat przedstawiony w grze.
Całość utrzymana jest w spójnej stylistyce. Dużym plusem jest
jakość nadruku na kartach. Mimo wielu rozgrywek farba nie ściera
się z kart, co niekoniecznie jest normą. Wielki plus za jakość
komponentów.
ROZGRYWKA
Tak jak już wspomniałem podczas
rozgrywki wcielamy się w Tropiciela. Naszym zadaniem jest wkroczenie
wraz z kompanami do Lochu Kielicha i wybicie znajdujących się w nim
potworów z głównym bossem na czele. Nadrzędnym celem jest jednak
zebranie jak największej ilości tętnień krwi, które zdobywamy
przez walkę z przeciwnikami. Pomogą nam w tym różnego rodzaju
karty z orężem. Jednak nie samą walką żyje tu Tropiciel, a nawet
aby przeżyć nie można walczyć non stop.
Każda runda (walka) składa się z
kilku faz, które rozgrywamy jedna po drugiej. Od tego jakie karty
wybraliśmy w pierwszej fazie rundy zależy, w których z kolejnych
faz weźmiemy udział. Przed walką z przeciwnikiem każdy z graczy
wybiera oręż, którym chce walczyć lub przechodzi do Snu
Tropiciela. Sen tropiciela jest o tyle ważny, że umożliwia nam
regenerację życia oraz „magazynowanie” zdobytych tętnień
krwi.
Wraz z upływem czasu i kolejnymi
walkami zdobywamy coraz to ciekawsze narzędzia mordu, które
umożliwiają nie tylko ubijanie przeciwników ale również unikanie
obrażeń czy nawet negatywną interakcję wobec innych graczy.
Niestety ilość kart z dostępnym arsenałem nie jest zbyt
imponująca, a do tego karty często się powtarzają przez co
rozgrywka jest powtarzalna i po kilku rozgrywkach zbyt łatwo można
przewidzieć taktykę innych graczy. Mimo tego, że wspólnie
walczymy z przeciwnikiem to po końcowych pojedynkach zwycięzca jest
i tak tylko jeden, dlatego przydałoby się również więcej kart
utrudniających życie innym graczom.
Po wyborze oręża następuje walka z
kreaturą. Zawsze (chyba, że karta mówi inaczej) jako pierwszy
atakuje nasz antagonista. Wartość ran, które zadaje nam potwór
zależą od wyniku rzutu kością. Wielokrotnie losowość w grach
jest dla mnie wadą, jednak w przypadku Bloodborne uważam to za
bardzo dobre rozwiązanie - rzuty kością budowały napięcie w
grze, tym bardziej, że na kościach są wyniki, które wymuszają
ponowny rzut kością oraz sumowanie wyników. Uwierzcie mi
niejednokrotnie rzuty takie powodowały śmierć Tropiciela i utratę
zebranych tętnień krwi.
Po ataku potwora przychodzi czas na
nasze działania. Gracze w wyznaczonej kolejności atakują potwora i
zadają mu rany. Każda zadana rana to kolejne zdobyte tętnienie
krwi. Jeżeli po naszych atakach przeciwnik odejdzie z tego świata
to gracze, którzy zadają mu rany otrzymują trofea, które są
odpowiednio punktowane. Jeżeli nie zadamy odpowiedniej ilości ran
przeciwnik ucieka lub w przypadku bossów walka trwa dalej według
omówionego schematu.
Gracz, który zamiast walki wybrał Sen
Tropiciela regeneruje siły, „zabezpiecza” zdobyte tętnienia
krwi oraz zwiększa nasz arsenał. Czasami naprawdę lepiej pominąć
walkę nawet z teoretycznie słabym przeciwnikiem, ponieważ nawet
taki atak może pozbawić nas życia oraz zebranych tętnień krwi.
Po pokonaniu czyhających na nas
potworów czeka nas walka z głównym Bossem. Przebiega ona podobnie
jak pojedynki z pomniejszymi przeciwnikami. Szkoda, bo na potrzebę głównego antagonisty można by stworzyć jakieś dodatkowe opcje, aby te ostateczne starcie było atrakcyjniejsze i trudniejsze.
PODSUMOWANIE
Bloodborne jest grą o prostych w
opanowaniu zasadach. Mimo tego rozgrywka daje nam dużo satysfakcji i
pozwala wczuć się w klimat nawet bez znajomości pierwowzoru. Nie
jest to po prostu wybór karty i „turlnięcie” kostką. Tu
naprawdę czuć klimat walki, a analiza wcześniejszych ruchów
innych graczy pozwala nam na opracowanie odpowiedniej taktyki tak aby
osiągnąć wspólny cel i przy okazji ograniczyć wielkość
wygranej u innych. Szkoda tylko że różnorodność kart jest tak
mała. Gdyby było więcej kart z orężem czy uprzykrzających życie
innym graczom rozgrywka byłaby jeszcze ciekawsza. Wielu graczy
narzeka również na małą różnorodność przeciwników. Ja jednak
nie odczułem jakiegoś niedoboru tych kart.
Podsumowując, uważam, że Bloodborne: gra
karciana to udana pozycja, która spodoba się zarówno osobom
znającym pierwowzór jak i tym, którzy nie mieli z nim do
czynienia. Jest to gra, która da nam wiele satysfakcji oraz emocji i
niejednokrotnie pojawi się na stole. Co prawda tytuł nie jest
pozbawiony wad jak np. niewielka ilość kart broni, jednak nawet
mimo nich gra nam dużo przyjemności i zabawy.
A co Wy sądzicie o tej grze? Zgadzacie się z naszym zdaniem? Zapraszamy do komentarzy ;)
Komentarze
Prześlij komentarz