Azyl (2017)
reżyseria: Niki Caro
gatunek: biograficzny, dramat
Jeśli chodzi o pierwszeństwo
odnośnie książki i filmu, prawie zawsze wygrywają u mnie książki. Tutaj jednak
wyłamała się ekranizacja. Najczęściej po seansie nie sięgam już po literacki
odpowiednik, ten film zachęcił mnie jednak stokroć bardziej do lektury. Jeśli książka
jest równie dobra jak jej filmowa adaptacja, to już nie mogę się doczekać
spotkania z nią.
Film oparty jest na
faktach. Poznajemy tutaj opiekunów warszawskiego zoo - państwa Żabińskich.
Antonina i Jan starają się ocalić setki ludzi podczas II wojny światowej.
Ryzykują swoje życie, by wydostać Żydów z getta, a później pomóc im żyć w
murach ogrodu zoologicznego. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ hitlerowskie
wojsko całkowicie opanowało mury ich ukochanego domu. Tracą niemal wszystko,
idylliczne warunki nagle zostają zasypane gruzami. Ich miłość do zwierząt nie
interesuje przybyłego z Rzeszy zoologa, który przyczynia się do tragicznej
śmierci większości z nich. Żabińscy zostają podporządkowani zimnym, obcym i
okrutnym ideologiom. Podejmują jednak współpracę z ruchem oporu. Okrucieństwo
nazistów wręcz mobilizuje ich do działania. Przykrywką staje się hodowla świń,
by pomóc wrogowi. Rzeczywistość zaś wygląda zupełnie inaczej. Klatki i tunele
zoo stają się miejscem, w którym ukrywają setki Żydów.
Ciężko jest poddać
interpretacji film o takiej tematyce. To tematyka trudna. Pragnę jednak
podkreślić, iż film nie opiera się głównie na wydarzeniach historycznych.
Według mnie stanowią one głównie tło. Najważniejszą rolę w tej ekranizacji
wykonują uczucia. Moc ludzkich serc potrafi zdziałać naprawdę cuda. Siła
wzajemnego wsparcia mobilizuje nawet w najbardziej beznadziejnym położeniu.
Trzeba być razem, być dla drugiej osoby, wtedy strach, tak ogromnie
przerażający, przegrywa z siłą walki i mocą, jaką stanowią ludzkie relacje. To
właśnie jest pięknie ukazane w filmie. Niesamowicie przedstawiono tutaj również
zwierzęta. Jeśli ktoś jest ich miłośnikiem, równie mocnym co ja, na pewno
wzruszy się oglądając sceny z nimi związane. Przepięknie też przedstawiono całe
zoo - by później dla porównania wrzucić na barki oglądającego opustoszałe jego
mury.
Kolejnym plusem, dla mnie
dość istotnym, jest fakt, iż po obejrzeniu filmu od razu zaczęłam szperać w
Internecie na temat warszawskiego zoo. Zagłębiłam się w historię państwa
Żabińskich. Zainteresowałam się holocaustowo- wojenną historią intensywnie.
Tego i Wam życzę. Całość oceniam bardzo dobrze i polecam ten film naprawdę
każdemu.
Komentarze
Prześlij komentarz