Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Świat Akwilonu. Ziemie Ogona. Białe Twarze. Tom 2 - recenzja

  Seria „Ziemie Ogona” w ramach uniwersum Świata Akwilonu to prawdziwy powiew świeżości wśród tomów, które wciąż bazują na klasycznym, „tolkienowskim” fantasy. Drugi tom, „Białe Twarze”, nie tylko podtrzymuje wysoką jakość serii, ale wręcz przewyższa swojego poprzednika, stając się jeszcze bardziej angażującą i dynamiczną opowieścią. Przenosząc czytelników do tajemniczej, wschodniej krainy Ogonia, twórcy pozwalają nam zanurzyć się w estetyce inspirowanej kulturą afrykańską. To wyjątkowy wybór stylistyczny, który wyróżnia „Ziemie Ogona” na tle pozostałych serii Akwilonu, a jednocześnie wzbogaca świat przedstawiony o nowe perspektywy i motywy. Ta wizualna i kulturowa odmienność sprawia, że cykl ten w moich oczach stał się najciekawszym i ulubionym w całym uniwersum. Główna bohaterka, Itome, to młoda dziewczyna, która nie godzi się na narzucone przez los ograniczenia. Jej charyzmatyczna, buntownicza natura przyciąga uwagę prastarego Władcy Maski, który chce wykorzystać jej determinacj...

Czarnobyl (2019-)


Czarnobyl (2019-) 1 sezon
gatunek: dramat


Nareszcie skończył się hype związany z ostatnim sezonem „Gry o Tron”, można zatem rozejrzeć się za kolejnym serialem. Mimo, że finał GoT lepiej litościwie przemilczeć (już wysłałem ludzi, aby napisali stosowną recenzję), HBO wciąż ma coś wartościowego do zaoferowania – a jest to „Czarnobyl”. Obawiam się, że premiera przeszła bez większego echa, a naprawdę warto zapoznać się z tą produkcją, gdyż mamy do czynienia z prawdziwą perełką.


Naturalnie fabuła tego pięcioodcinkowego miniserialu skupia się na odtworzeniu wydarzeń związanych z wybuchem reaktora w Czarnobylu i jego bezpośrednich następstw. Historia dobrze znana, dość wiernie odtworzona (oczywiście z kilkoma ubarwieniami podnoszącymi dramaturgię opowieści), z płynnie rozwijającą się akcją. To co przyciąga najbardziej to klimat Ukrainy z 1986 roku - jest tak namacalny jak opowieści rodziców z czasów PRL-u, praktycznie czuć zapach radioaktywnego jodu i spalin z autobusów przesiedlających miejscową ludność (z pewnością trafiły później do Polski i 20 lat później dojeżdżałem nimi na studia).  Dobrą robotę wykonali aktorzy, choć i tak najchętniej oglądam na ekranie Jareda Harrisa – jako nieco stonowany, ale konsekwentny naukowiec, wrzucony na grząski, polityczny grunt wypada bardzo wiarygodnie. 


Co prawda obejrzałem dopiero 2 odcinki (kolejne pojawią się co wtorek), ale już teraz jestem pod ogromnym wrażeniem miniserialu – kilka scen naprawdę zapada w pamięć dzięki świetnemu udźwiękowieniu oraz zdjęciom, które urzekają jednocześnie pewnym uporządkowaniem i surowością. Stąd też ta krótka recenzja – aby wszyscy już teraz dowiedzieli się, że „to jest dobre”. Czarnobyl is coming.

Źródło zdjęcia: spidersweb.pl

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń