„Ja, Inkwizytor. Przeklęte krainy”
to kolejna pozycja ze znanego cyklu o przygodach Mordimera
Madderdina, wiernego sługi bożego, który zaskarbił sobie serca
wielu czytelników. W tym również i moje, dlatego z
niecierpliwością czekałem, aby poznać kolejne perypetie tej jakże
barwnej postaci. Mimo tego, że jest to kolejna część z serii, nic
nie stoi na przeszkodzie, aby za lekturę zabrały się osoby, które
z cyklem inkwizytorskim nie miały wcześniej nic wspólnego. W
przedmowie sam autor nakreśla nam sam zarys poprzednich wydarzeń, a
retrospekcje zawarte w „Przeklętych krainach” jeszcze bardziej
rozwiewają mgły zdarzeń z przeszłości.
Mordimer znalazł się w niezbyt
ciekawej sytuacji, porzucony przez swych towarzyszy, musi pozostać
na terenach heretyckiej Rusi, do tego jego życie jest zależne od
niejakiej Ludmiły, Księżnej Peczory. Dodajmy do tego fakt, że,
aby to życie utrzymać w niezmienionym stanie, musi zgodzić się na
współpracę z siłami, przeciwko którym był szkolony, i które
powinien zwalczać z samego faktu bycia Inkwizytorem.
Najnowszy tom to dla
mnie zupełnie nowe doświadczenie. Poprzednie tomy to prędka,
wartka akcja z szybko rozwijającą się fabułą. „Przeklęte
krainy” to wolno postępująca fabuła, zapełniona rozległymi
opisami przemyśleń i odczuć głównego bohatera. Oczywiście,
opisy te to jedna z cech rozpoznawczych Cyklu Inkwizytorskiego,
jednak tutaj jesteśmy wręcz zasypani tym elementem. I w żadnym
wypadku nie uznaję tego jako wadę, a wręcz zaletę. Można
powiedzieć, że taki układ tej powieści to wyciśnięcie esencji z
postaci naszego umiłowanego sługi bożego, podanie nam esencji jego
duchowości, sposobu myślenia, postępowania, autor włada opisami
niczym najsprawniejszy Muszkieter szpadą. To samo tyczy się fabuły,
przedstawienie Mordimera w nowej sytuacji, w odmiennym świecie, tak
różnym od tego, który zna, to strzał w dziesiątkę. Heretycka
Ruś, w której panują zupełnie inne zasady moralne i etyczne, inna
religia, inne przekonania to nowe wyzwanie dla Inkwizytora. Różnice
te są ciekawie przedstawione i opisane, możemy poznać społeczność
oraz kulturę zupełnie odmienną, niż ta, którą znamy z terenów
Cesarstwa. To dla Mordimera zupełnie nowe wyzwanie i to nie proste,
ponieważ towarzyszy mu przyklepanie paktu z siłami władającymi
czarną magią, walka z potężnym przeciwnikiem oraz próba
zjednania sobie społeczeństwa, dla którego nie jest wysłannikiem
Boga, stróżem dobra, lecz tzw. „rzymskim diabłem”. To nie on
jest tym bezwzględnym stróżem i łowcą, nie przed nim w strachu
padają na kolana. Wszystko się odmienia i teraz to on musi się
dostosować do sytuacji tak, aby wyjść z opresji obronną ręką.
Dodajmy do tego, że stawienie czoła lokalnym zwyczajom postawi na
jego drodze piękną, lecz niebezpieczną kobietę, przy której nawet
potężny Inkwizytor potrafi się ugiąć i okazuje słabość.
Sytuacja, która chyba ani wcześniej, ani później się nie
przytrafiła pokazuje, jakim wyzwaniem dla Mordimera jest przeklęta
Ruś. Na pewno wprowadzone zabiegi zmiany otoczenia, przedstawienie
innej mentalności społeczeństwa czy np. moralności to pewien
powiew świeżości w cyklu, odmiana, która wychodzi na dobre.
Tak jak już pisałem,
„Ja, Inkwizytor. Przeklęte krainy” to dla mnie zupełnie nowe
doświadczenie, mimo, że Cykl Inkwizytorski to dla mnie żadna
nowość. I mogę z czystym sercem stwierdzić, że jest to
doświadczenie jak najbardziej pozytywne, nowa, ciekawa historia w
zupełnie innym niż dotąd świecie, nowe wyzwania Mordimena,
zarówno te duchowe jak i społeczne sprawiają, że nie mogłem
oderwać się od tej pozycji. W całym cyklu zdarzały się tytuły
genialne jak i słabe, „Przeklęte krainy” jak dla mnie należą
do tych najlepszych. Myślę, że fani cyklu nie będą rozczarowani.
Prawda, co niektórzy mogą narzekać na powolne tempo fabuły. Sam
wolę książki, w których fabuła mknie i co chwila zaskakuje,
jednak mimo, że ta pozycja do takich nie należy, to wciągnęła
mnie na całego. Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Tą już
na szczęście zapowiedziano, więc nie pozostaje mi nic innego jak
cierpliwie wypatrywać kolejnych przygód Mordimera na terenach Rusi,
a kto wie jeżeli historia idzie już w tym kierunku, to może
doczekamy się odwiedzin Inkwizytora na terenach Polski ;)
Zobacz również:
- "Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety" Jacek Piekara
- "Mój przyjaciel Kaligula" Jacek Piekara
Komentarze
Prześlij komentarz