"Rana"
Wojciech Chmielarz
Czyta: Grzegorz Damięcki
audiobook
Storytel
„Rana” Wojciecha Chmielarza boli, szczypie, ciągnie,
przyprawia o dreszcze i kłuje. Sączy się z niej obraz złych wspomnień, strach i
obrzydzenie. Proces gojenia jest zbyt długi, męczący i monotonny. Szwy wciąż na
nowo pękają, lekarstwa nie przynoszą efektów, a człowiek – czytelnik pogrąża
się w coraz większej otchłani smutku i beznadziei. To wypełniona po brzegi
szarością książka. Książka, o której zdecydowanie trudno będzie zapomnieć,
chociaż mająca w sobie wiele odrzucających aspektów. Nie potrafię jednoznacznie
określić swojego stanowiska. Z jednej strony jestem zafascynowana. Z drugiej
zaś myślami biegnę do tandetnie nakreślonych postaci. Są one w całości złe, nie
ma w nich szczypty dobra. Ta szarość doprowadza do nieprawdopodobnych sytuacji.
Gdzieś tutaj przygasa potencjał tego
dzieła. Może taki był zamiar, by pokazać, że niektóre rany nigdy się nie
zabliźniają?
Poznajcie ze mną bohaterów książki. Polubiłam ich na swój
sposób. Stałam obok nich, próbując bezustannie pomóc. Moje scenariusze szły w
zupełnie innym kierunku. Miałam w swojej wyobraźni więcej pozytywnych ścieżek.
Wojciech Chmielarz zaś, skupiając się na aspekcie psychologicznym postaci,
chyba pogubił trochę pozytywnych emocji. To aż nieprawdopodobne, by każdy z
napotkanych na stronach książki bohaterów miał tyle problemów i mrocznych
wspomnień. Pod kołami pociągu ginie Marysia. Wszyscy zastanawiają się, co
skłoniło ją do tak brutalnego czynu. W końcu to uczennica ekskluzywnej,
prywatnej szkoły na warszawskim Mokotowie. Szkoła w „Ranie” została dogłębnie
przerysowana. Tutaj stawiam największy zarzut pisarzowi. Ta zamknięta
przestrzeń uczniowsko – nauczycielska emanowała nieprawdopodobnym złem.
Wszystko przesiąknięte pesymizmem, zaczęło w pewnym momencie denerwować i
razić. Śledztwo w sprawie śmierci dziewczynki zaczyna prowadzić nauczycielka
Elżbieta. Nie ma tutaj policjantów, wydziału kryminalnego. Podczas osobistego
śledztwa ginie i ona. Jej ciało znika. Oczywiście dzieje się to w renomowanej i
prywatnej szkole. Nie wzbudza to zainteresowania kadry nauczycieli i uczniów.
Dzień jak co dzień. Trupa w klasie widzi Gniewomir - totalny wykolejeniec, który
fascynuje się seryjnymi mordercami. Jego nieprzystosowanie do społeczeństwa
wynika z sytuacji w rodzinie, która zmaga się z wieloma problemami. Oprócz
chłopaka, okropne zajście zauważa Klementyna – nowa nauczycielka z szemraną
przeszłością, o której o dziwo nikt nie pamięta i nikt tego nie sprawdza,
zatrudniając ją do pracy. Jej życiowy zakręt rozświetla zatrudnienie w swoim
zawodzie. Postać ta, jak każda inna w „Ranie”, również zmaga się z bólem,
strachem i obrzydzeniem. Klementynę również opanowała szarość życia. Autor
wykreował bohaterów tajemniczych i umieścił ich w tajemniczej szkole. Troszkę
za dużo tutaj bezlitosnego zła. Wszystko odziera ze złudzeń i prowadzi w jednym
kierunku. Metą jest kompletna porażka, beznadzieja i smutek.
„Rana” pozostanie ze mną na długo. Nie sposób jest zapomnieć
o czymś tak charakterystycznym. Nie żałuję, że sięgnęłam po nią. Zastanawiam
się jednak, czy jest fenomenalna? Niekoniecznie. Gdzieś zgubiono tutaj
generalny sens opowieści, skupiając się na wykreowaniu charakterów postaci.
Gdzieś na stronach książki zapomniano o prawdopodobieństwie wydarzeń i
skutkach, jakie niesie skupienie się tylko na jednym kierunku działania. Mimo
to, świat wciąga. Szarość książki Pana Wojciecha Chmielarza wypełnia moją duszę
stuprocentowo. Jeśli taki miał być zabieg – to ogromne gratulacje. Nie
nastawiajcie się jednak na dobry kryminał. To raczej księga studium zła, księga
opisująca ludzkie emocje i problemy.
Nie czytałam nic tego autora, ale mam przeczucie, że jego pióro może mi się spodobać. Sama nie wiem jednak od czego zacząć. "Rana" wydaje się ciekawa, chociaż te pojawiające się przerysowania... sama nie wiem. Ale wygląda na mocno klimatyczną powieść.
OdpowiedzUsuńMy chcemy przeczytać "Żmijowisko" - wtedy będziemy mieć porównanie :)
Usuń