„Świątynia na bagnach” to trzeci
tom Siedmioksięgu Grzechu opowiadającego historię Zahreda,
człowieka nad którym wisi klątwa/błogosławieństwo
nieśmiertelności. Spotykamy go w obcej dla niego krainie, której
klimat nie pozwala mu na pełną regenerację ciała i sił. Z pomocą
(?) przychodzi Drus, który widząc i poznając jego „moce”
uznaje Zahreda za boga i tworzy jego kult. Jednak jak się okazuje nie musi być to koniec problemów boga-człowieka, a początek nowych.
Zahred jest oczywiście głównym
bohaterem „Świątyni na bagnach” jednak przez dużą część
książki historia toczy się obok niego. Co prawda jest siłą
napędową, centrum kolejnych wydarzeń, jest wspominany w rozmowach,
buduje się jego kult na kolejnych ziemiach dzikiej krainy, jednak
jego uczestnictwo jest bierne, sprowadza się do nieodbudowanego,
gnijącego ciała. Egzystencja Zahreda staje się tylko tłem
wydarzeń.
Bardzo ciekawym elementem jest
przedstawienie budowy kultu, tworzenia się nowej religii oraz
wplecenia jej w istniejące już wierzenia i zwyczaje. Autor ukazuje
nam jak wielką siłą jest wiara i kult. A jeszcze potężniejsi są
jego kapłani, którzy dla swoich celów potrafią zniweczyć to, w co
wierzyli, błędnie zaczynają interpretować wolę boga, którego
sami stworzyli. Drus, który miał być pomocą staje się właśnie
takim kapłanem. Kapłanem, który w pewnym momencie bardziej wierzy
we własne możliwości niż siły swego boga. W rezultacie „bóg”
robi wszystko, aby od swoich wyznawców uciec. Ma dosyć bycia
narzędziem do manipulacji i zdobywania kolejnych celów, robi
wszystko aby wyrwać się z okowów swej domniemanej boskości. Wtedy
poznajemy prawdziwe oblicze Zahreda – wojownika, antybohatera,
człowieka bezwzględnego.
Początkowe sprowadzenie Zahreda w rolę
tła wydarzeń pozwoliło autorowi na wprowadzenie wielu postaci,
które w miarę postępu fabuły wykraczają poza role drugoplanowe,
stopniowo stając się wręcz bohaterami pierwszoplanowymi. Dzięki
temu bohaterowie otrzymali wystarczająco dużo czasu, tak abyśmy
mogli ich dobrze poznać i skupić również na ich historii. W ten
sposób przedstawiona opowieść jest jeszcze ciekawsza i
wielowątkowa. Przy okazji poznajemy również system społeczny
panujący w krainie. Opis obyczajów, podziałów społecznych,
nawyków przedstawionych postaci sprawia, że kraina, w której
rozgrywa się fabuła zdaje się po prostu żyć. Nie jest to byt
stworzony na siłę dla osadzenia historii.
Na pochwałę zasługują również
opisy zawarte w książce. Wystarczy przeczytać chociażby sceny
polowania, oczekiwania na zwierzynę czy to w jaki sposób autor
opisał proces lotu strzały. Nigdy nie pomyślałbym, że można
tak opisać pozornie prostą czynność jak strzał z łuku.
Jedyne co mi nie odpowiada w „Świątyni
na bagnach” to ilustracje. Są one niedokładne, rozmyte i niezbyt
szczegółowe. Co prawda, nie ma problemu z wywnioskowaniem co jest
na nich przedstawione, jednak ich styl zupełnie do mnie nie
przemawia. Ale na szczęście ilustracje to tylko dodatek, a ich styl
nie ma żadnego wpływu na odbiór samej treści.
„Świątynia na bagnach” to
książka, którą się czyta z przyjemnością. Ma na to wpływ
wielowątkowa i ciekawa fabuła, dobrze stworzone postaci, oraz świetne ukazanie budowy nowego kultu. Naprawdę ten aspekt został
perfekcyjnie przedstawiony i stanowi niezwykle ciekawą część tej
księgi. Dzięki temu opowieść nie nudzi się, a wręcz pochłania
czytelnika tak, aby odkrył kolejne tajemnice i losy Zahreda. Dodajmy
jeszcze zakończenie, które niczym dobry serial zatrzymuje fabułę
w niezwykle ważnym momencie i nie odpowiada nam co dalej. Taki
manewr zastosował Gołkowski w „Świątyni na bagnach”. I cóż
mogę napisać? - czekam na kolejny „odcinek”.
Zobacz również:
Cykl "SybirPunk":
1)
"SybirPunk vol.1"
2)
"SybirPunk vol.2"
Cykl "Siedmioksiąg Grzechu":
1) "Spiżowy gniew"
2) "Bogowie Pustyni"
3) "Bramy ze złota. Świątynia na bagnach"
4) "Bramy ze złota. Złote miasto"
5) "Bramy ze złota. Zmierzch Bogów"
Komentarze
Prześlij komentarz