"Złote Miasto" to drugi tom
trylogii "Bram Ze Złota" autorstwa Michała Gołkowskiego. Akcja
rozpoczyna się zaraz po walce, która była zakończeniem pierwszego
tomu. Jak możecie się domyśleć Zahred przeżył ;) Dostaje się
na północ, gdzie nie mogą dosięgnąć go macki kapłana Drusa i jego
armii, przed którą uciekał. Ale to nie oznacza, że to koniec
podróży. Wręcz przeciwnie, to dopiero początek. Zahred formuje
swoją drużynę złożoną z najlepszych wojów Północy i rusza z
nimi na południe do tytułowego złotego miasta - Konstantynopola, a
te, no cóż, przynosi jeszcze więcej przygód.
Tak, przygoda, gdybyśmy mieli streścić "Złote Miasto" jednym słowem to byłoby nim właśnie przygoda. Tu
nie ma czasu na odpoczynek, ciągle coś się dzieje, autor nie
pozwala nudzić się czytelnikowi. Dodajmy do tego fakt, że nawet,
gdy fabuła ewidentnie zmierzała w pewnym kierunku, ta robiła
psikusa i działo się coś zupełnie innego.
Ale czym byłaby przygoda bez
bohaterów? Do Zahreda i Miry dołącza grupa nordyckich wojowników,
barbarzyńców, żądnych krwi, walki i łupów. Teoretycznie tło
głównych bohaterów. W praktyce ubarwienie całej historii. Autor
stworzył ich jako pełnoprawne postaci, każdy z innym charakterem,
podejściem do życia. Niby tacy sami, a jednak każdy inny, do tego
stopnia, że nawet nie czyny, a sam sposób wypowiedzi każdego z
nich ukazuje nam, z kim mamy do czynienia, oraz ukazuje, jak różnią się od siebie. Przedstawienie tych
postaci było tak realistyczne i prawdziwe, że spokojnie wielu z Was
znajdzie wśród nich swoich znajomych o podobnym charakterze, poczuciu
humoru i podejściu do życia. Ich odmienna kultura i sposób życia
w porównaniu z chrześcijańskim społeczeństwem Konstantynopola
przynosi wiele zabawnych, ale i ciekawych momentów, w których
możemy zobaczyć m.in. jak człowiek potrafi wpisać swój
światopogląd od obecnej sytuacji w swoim życiu, całkowicie
zniekształcając rzeczywistość. Do tej pory pojawia się uśmiech
na mojej twarzy, gdy przypomnę sobie porównanie podróży drużyny
Zahreda do drogi do Asgardu, czy porównanie nadchodzącej bitwy do
mitycznego Ragnarok. Przykładów jest więcej, jednak opisując je
zabrałbym Wam ogrom radości z poznawania kolejnych wydarzeń.
Opisy to kolejna mocna cecha drugiego
tomu "Bram Ze Złota". Opisy otoczenia, społeczeństwa, kultury,
wiary, zachowań ludzi sprawiają, że ten świat naprawdę żyje i jest
realistyczny. Mamy wrażenie, że ludzie napotkani po drodze istnieją
naprawdę, ich problemy w rzeczywistości spędzają im sen z powiek.
Choćby sam cytat „Przecież tylko patrzeć, jak wszystko
opodatkują...” pokazuje nam, jak bardzo Ci ludzie żyją obecnym
światem, polityką, wydarzeniami. Drobne słówka, pojedyncze
zdania, często wyrwane gdzieś z kontekstu tworzą ten świat.
Wcześniej wspomniana drużyna Zahreda, zupełnie inna niż reszta
społeczeństwa Konstantynopola, jeszcze bardziej urzeczywistnia ten
obraz, pokazując zróżnicowanie oraz ogrom przedstawionego świata. Jednak
wisienką (truskawką?) na torcie jest to jak autor opisał sceny
walk i ostateczną bitwę. To co tam się dzieje po prostu widzimy
oczami swojej wyobraźni. Te opisy są po prostu genialne i
realistyczne, przenosząc nas w same centrum walki, mamy wrażenie, że
w niej uczestniczymy, jesteśmy jej częścią. Nawet dla samych opisów i przedstawionego świata warto przeczytać "Złote Miasto".
"Złote Miasto" to książka, od której
wiele oczekiwałem i nie zawiodła mnie. Ciągła przygoda, opis
społeczeństwa i ich życia, obecnej polityki sprawiają, że świat
przedstawiony po prostu żyje i wciąga nas do swoich realiów.
Wprowadzenie nowych, ciekawych, a przede wszystkim jakże prawdziwych
bohaterów uatrakcyjnia jeszcze bardziej historię, którą poznajemy
na kartach tego tomu. Teraz zastanawia mnie tylko, czym zaskoczy nas autor
w kolejnym tomie. Zastanawia mnie tym bardziej, że po raz kolejny
Michał Gołkowski zatrzymał fabułę w niezwykle
istotnym momencie. Istotnym nie tylko dla fabuły, ale również sensu istnienia głównego bohatera.
Komentarze
Prześlij komentarz