"Dygot"
Jakub Małecki
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kraków 2017
Rewelacyjnie piękna. Spontanicznie tajemnicza. Zaskakująco
dobra. Idealnie dopasowana. Wybitnie hipnotyzująca. Bliska sercu.
Pedantycznie szczegółowa. Uczuciowo kontrolująca. Systematycznie cudowna!
Nic dodać, nic ująć!
Dzieło pierwsza klasa i tyle!
Na tym mogłabym skończyć swoją recenzję. Bez zbędnych,
dodatkowych słów. Po prostu, wystarczyłoby Wam powiedzieć: przeczytajcie, to
zrozumiecie. Zresztą mam wrażenie, że „Dygot” zna, albo pragnie poznać, każdy.
To książka, w której otwarta przestrzeń interpretacyjna
wykonuje kawał dobrej roboty. To dzieło ponadczasowe i wyjątkowe. Zupełnie inne
od wszystkich książek, które udało mi się przeczytać w swoim życiu. To proza wysokich
lotów. To kartki wypełnione po brzegi ogromem wartościowych słów. Historia,
która posiada swoje drugie dno, z jeszcze większym drugim dnem. Historia, o
której można mówić i mówić, bez końca. Nie bez powodu Jakub Małecki jest dla
mnie numerem jeden, jeśli chodzi o literaturę polską.
Nie chcę przedstawiać Wam tutaj swojej interpretacji. To
złoty środek – każdy „Dygot” odbierze na swój sposób. To Twoje
doświadczenia, historia, uczucia i sam Ty najdokładniej poznacie słowa autora.
Każda z myśli, podczas lektury, będzie właściwa. „Jesteś krzyk, jesteś dygot,
jesteś kropla w rzece”. To książka napisana wyłącznie dla Ciebie.
Wspomnę jedynie o druzgocącej atmosferze wszechogarniającego
mnie strachu. Czytałam i bałam się. Dosłownie i w przenośni. Dużo tutaj
porywającej czytelnika obsesji, niszczącej namiętności. Najgłębsza zaś z nich
jest groza przemijania. 1938-1969/2004 – to nieistotne. Strach przed czarem
życia wciąż jest ten sam. „Obudził się rano i wszystko było jak dawniej, ale
nic nie było jak dawniej”.
Pięknie zarysowano tutaj postaci. Każda z nich wyróżniająca
się na tle innych. Niemka – przeklinająca Jana Łabendowicza, to dla mnie odzwierciedlenie
tajemnicy. Chłopiec – odmieniec, to obraz ludzkich wartości, które zanikają i
gubią się w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Córeczka Bronka Geldy
to nienaruszalny strach. Sebastian – tak nowoczesny, pokazuje jak wiele zależy
od klątwy życia i przodków. A Ty jesteś „zawsze zawstydzony, zawsze jakby obok
ludzi, obok życia, obok samego siebie”? Zastanów się dobrze.
Po lekturze czuję „w głowie jakiś dygot”. Nigdy nie zapomnę
o tej książce. Może nie wygrywa z „Nikt nie idzie”, ale stoi tuż obok.
Komentarze
Prześlij komentarz