"Ogród Lorenza"
Francoise Bourdin
tłumaczenie Anna Tomoń
Wydawnictwo Dragon
Bielsko-Biała 2019
Przyznaję – uwielbiam jesień. Kocham wrzesień, który nagle
staje w miejscu, by zachwycać kolorem liści i zapachem zbliżającej się zimy. Dostaję
od przyrody zgodę na zaprzyjaźnienie się z ciepłym kocem, wełnianym swetrem,
kubkiem kawy i dobrą książką. Corocznie spisuję listę ukochanych dzieł, które
umilają mi chwilę sam na sam z jesiennymi powiewami wiatru. „Ogród Lorenza”
pięknie rozpoczął tworzenie tego spisu dobrych książek. Po jego lekturze mam w
sobie tylko pozytywne wspomnienia. Postaram się Wam powiedzieć dlaczego,
zachęcając Was jednocześnie do sięgnięcia po tę książkę.
Historia, którą poznacie jest ciekawa i wybitnie ciepła w
odbiorze. Wpada się w nią jak śliwka w kompot, zakochując się w lekkiej fabule
i przyjemnych bohaterach. To ten rodzaj literatury, który mobilizuje do
działania i wstawania prawą nogą, z uśmiechem na twarzy. Wpleciono tutaj sporo
recept na szczęście – co uwielbiam, chowając się pod ciepłym kocem, w jesienny
wieczór. Mam wtedy ochotę na napisanie listy rzeczy do zrobienia. Dopada mnie
wtedy większa nadzieja na spełnianie swoich marzeń – szczególnie tych
najmniejszych.
Bourdin zapoznaje czytelnika z przesympatycznymi bohaterami.
Główny z nich – Lorenzo, wysuwa się tutaj na ewidentne prowadzenie. Jest
ambitny i mimo ogromnej ilości trudności dąży do celu, jakim są jego marzenia i
pomoc zwierzętom. Nie poddaje się, każda zaś porażka jest dla niego źródłem
wiedzy i fundamentem do dalszego działania. To, co tworzy – ogród zoologiczny,
w którym dzikie zwierzęta mogą żyć w naturalnych warunkach, jest olbrzymie
piękną ideą. Polubiłam również jego matkę, która wspierała go niemal na każdym
kroku. Do grona tych ulubionych dołączyła również Julia – pierwsza miłość
Lorenza, która w mgnieniu oka, jako doskonała pani weterynarz, zaangażowała się
w projekt tworzenia wyjątkowego ogrodu zoologicznego. Jej sympatia do zwierząt
powinna być źródłem inspiracji dla wszystkich.
Jeśli jesteście miłośnikami zwierząt – ta książka jest dla
Was czystym i miłym obowiązkiem. To, jak pięknie ujęto tutaj ten aspekt... Czytając
„Ogród Lorenza” czułam się współpracownikiem tego miejsca i naprawdę martwiłam
się o te stworzenia. Z wielką chęcią, w rzeczywistości, zwiedziłabym taki teren.
Chciałabym zamieszkać w domku, za którego oknem biegają żywe, dzikie
stworzenia, których na siłę nie próbuje się zmieniać i tresować. To byłoby
cudowne! Jeśli zaś miłośnikami zwierząt nie jesteście, po lekturze na pewno
nimi zostaniecie. I to jest mój najważniejszy argument, przemawiający za tym,
że trzeba przeczytać tę książkę. Mimo prostej fabuły, z miłością w tle (która
dla mnie stanowiła idealne dopełnienie), niesie w sobie piękne wartości, które
w życiu codziennym gdzieś wygasają.
Kolejnym argumentem za lekturą są ukazane relacje
międzyludzkie. Autorka zgrabnie wgryzła się w temat. Niesamowicie wyeksponowała
miłość, przyjaźń i zazdrość. Uczucia te wplotła na różnych płaszczyznach.
Miłość kobiety i mężczyzny, uczucie matki do syna, zazdrość ojczyma,
wyrozumiałość rodzeństwa, tęsknota za tymi, którzy odeszli oraz ogromna strata –
wszystko to buduje spójną całość, która czyta się naprawdę dobrze.
Komentarze
Prześlij komentarz