Rafał Dębski w swojej powieści
„Miłość Bogów” wprowadza nas w średniowiecze, gdzie znana
nam historia miesza się z fikcją. Akcja rozgrywa się na terenie
Saksonii, a jednym z bohaterów jest książę Władysław zwany
Wygnańcem. Przedstawiona historia skupia się wokół zwykłego
życia Władysława oraz innych lokalnych dostojników ziem Saksonii.
Są to czasy, gdy na tych ziemiach niepodzielnie panującą religią jest Chrześcijaństwo, tymczasem pojawia się „półbogini”
Wiłła oraz inne demony, które już dawno powinny przepaść w
świecie nowej wiary. Pojawienie się nadnaturalnego zagrożenia
zmienia zupełnie życie mieszkańców zagrożonych ziem.
W porównaniu z poprzednimi tytułami
Rafała Dębskiego z "Trylogii Piastowskiej", mamy tu o wiele mniej
nawiązań do historii, a sama fabuła nie rozgrywa się wokół
jakiegoś znaczącego wydarzenia znanego z czasów naszych przodków.
Fabuła „Miłości Bogów” nie
można być nazwana dynamiczną. Poznajemy tu głównie codzienne
życie i problemy Władysława, jego żony, baronów oraz szlachciców
ziem Saksonii. Z większą dynamiką przedstawione są wydarzenia
związane z siłami nadprzyrodzonymi, mamy tu wspaniałe opisy
polowań, przeżyć drapieżników i ofiar oraz walki, choć tej
ostatniej jest tutaj mimo wszystko niewiele. Jednak mimo niewielkiej
dynamiki fabuły, przez powieść Rafała Dębskiego po prostu się
płynie, pochłania się strony - jedna za drugą. Stajemy się częścią
tego świata, przedstawione postaci, nawet te fikcyjne i
nadprzyrodzone wydają się być rzeczywiste, realne. Problemy
bohaterów, nawet te najmniejsze, stają się naszymi problemami.
Właśnie dzięki tym codziennym problemom bohaterowie są po prostu
ludźmi. Nie jest ważne jaki mają statut społeczny, każdy z nich ma
jakąś skazę w swoim życiu, z którą musi się zmagać. Czasami
lżejsze, czasami cięższe rysy sumienia odwzorowane są w życiu
bohaterów, ich postępowaniu, myśleniu. Dla każdego z nich
spotkanie z siłami nadprzyrodzonymi to inna walka, mimo wspólnego
zagrożenia.
Wracając do świata, w którym
rozgrywa się cała historia – opisy zachowań społeczeństwa,
podziałów społecznych, zachowanie poszczególnych osób i język,
którym się posługują, sprawiają, że wtapiamy się w tą
rzeczywistość. Nawet istoty nadprzyrodzone i związane z nimi
wydarzenia doskonale wiążą się z rzeczywistością. Dawne
występki i złe czyny zwykłych ludzi stają się źródłem
wyłaniającego się zła i istot prowadzonych przez mrok.
Jedyne czego zabrakło mi w „Miłości
Bogów” to walka. Co prawda zdarzały się pojedyncze, acz bardzo
krótkie sceny walk ludzi ze strzygami i innymi demonami. Z tekstu
można się dowiedzieć, że poczwar było całe mnóstwo, aż
dziwne, że przez całą opowiedzianą historię nie znalazł się
żaden wojownik, który choć na dłużej mógłby stoczyć
wyrównaną walkę z którymś z potworów. Muszę jednak przyznać,
że gdy już natknęliśmy się na sceny walki, to robiły one
świetne wrażenie, były dynamiczne, pełne bólu i cierpienia
przegranych. Równie ogromne wrażenie zrobiła na mnie scena walki duchowej. Zmaganie się z nieczystymi siłami przy
pomocy wspólnych modlitw, miało przeciwdziałać słabościom i strachowi.
Odchodząc od samego tekstu, na wielkie
uznanie zasługuje jakość wydania „Miłości Bogów”. Twarda,
wytrzymała oprawa gwarantuje, że książka przetrwa bez szwanku
wiele kolejnych godzin przy ponownym poznawaniu treści
przedstawionej historii. Na pochwałę zasługuje również praca
ilustratora Pawła Zaręby (mam nadzieję, że dobrze odmieniłem
nazwisko). Grafiki zawarte na początku każdego z rozdziałów są
czytelne, przyjemne dla oka i w pełni oddają klimat przedstawionej
historii.
„Miłość Bogów” to pozycja godna
polecenia. Ciekawa historia, nawet mimo niewielkiej dynamiki, pozwala
nam wciągnąć się w przedstawiony świat na dobre, tak bardzo, że
każda chwila spędzona z tą książką będzie należeć do
przyjemnych. Ciekawe postaci, przedstawiony świat i przede wszystkim
barwna opowieść to zalety, dla których warto zapoznać się z tym
tytułem.
Dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów
za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji.
Cykl "Piastowskie fantasy":
1) "Kiedy Bóg zasypia"
2) "Jadowity miecz"
3) "Miłość Bogów"
Komentarze
Prześlij komentarz