"Ostatnia
misja Asgarda"
Robert J.
Szmidt
Dom
Wydawniczy REBIS
Poznań
2019
„Ostatnia misja Asgarda” to piąty tom cyklu „Pola dawno
zapomnianych bitew” stworzonego przez Roberta J. Szmidta, naszego rodzimego
pisarza, rozpoznawalnego również na zachodzie. Nie miałem okazji zapoznać się z
poprzednimi tomami, ale ten, gdy wpadł mi w ręce, zaintrygował mnie do tego
stopnia, że od razu zabrałem się za lekturę. Przyjmijmy zatem, że resztę cyklu
zaliczyłem dawno temu i nic nie pamiętam – może to wypadnie bardziej
profesjonalnie, niż czytanie cyklu od końca.
Mamy XXVI wiek, ludzkość z powodzeniem podbija kosmos,
jednak niespodziewany atak obcych przynosi zagładę niemal całego naszego
gatunku. Załoga statku „Asgard”, korzystająca z dobrodziejstw napędu obcych,
podczas ucieczki ociera się o czarną dziurę, narusza horyzont zdarzeń i
wychodzi z nadprzestrzeni ponad sto pięćdziesiąt lat później, kiedy to po
ludzkości pozostały jedynie zgliszcza stacji kosmicznych. Posiadając na
pokładzie „Asgarda” ponad 16 tysięcy ocalałych, admirał Rutta, do spółki z
zaufanymi kapitanami (którzy nazwy swych statków również zapożyczyli z
nordyckiej mitologii) tworzy mglisty plan odbudowy ludzkiej cywilizacji. W tym
celu musi jednak podążyć szlakiem zagłady, odkryć, co tak naprawdę wydarzyło się
przez ostatnie sto pięćdziesiąt lat i dowiedzieć się, czy są jedynymi
uciekinierami, którzy przetrwali. A przecież gdzieś w przestrzeni nadal mogą
czaić się obcy, którzy bez problemu niszczą całe planety – klimat zaszczucia
ewidentnie się tutaj udziela. Poza tym na pierwszy plan wysuwa się zgrabne
operowanie przez autora czysto fizycznymi zagadnieniami związanymi z dylatacją
czasu, przekraczaniem prędkości światła i korzystaniem ze wspomnianego napędu,
pozwalającego praktycznie na teleportację, co prowadzi do ciekawych zależności
i niejednokrotnie pomoże naszym bohaterom w gorących sytuacjach. Sami bohaterowie
są wyraziście zarysowani, ale dotyczy to głównie postaci wybitnie pierwszoplanowych.
Opowieść generalnie nie nudzi, choć wyraźnie zwalnia w trakcie rekonesansu na
pewnej lodowej planecie – tutaj można lekko przysnąć, ale plastyczność opisów
Pana Roberta i tak zasługuje na pochwałę. Świadczy o tym zwłaszcza namacalne przedstawienie
kosmosu jako nieskończonej, nieprzyjaznej przestrzeni, w której każda sekunda
może przynieść śmierć – zdecydowanie czuć tutaj zagubienie i samotność. I
dobrze, nawet pasażerowie Nostromo wiedzą przecież, że podróże kosmiczne to nie
żarty. Zakończenie powieści wypada intrygująco i satysfakcjonująco, nawet jeśli
ktoś, ekhem, zapomniał co działo się w poprzednich tomach – odniesienia do
wcześniejszych wydarzeń i postaci nie są aż tak nachalne, spokojnie można
docenić tą historię jako osobną całość.
No cóż, nie od dziś wiadomo, że nie da się przeczytać
wszystkich książek, ale jeśli chcecie sięgnąć po dobre, polskie science-fiction,
które nie brzmi jak naciągana bajeczka, to „Asgarda” możecie brać w ciemno. A
jeśli macie nieco więcej czasu – cały cykl „Pola dawno zapomnianych bitew” z
pewnością Was nie zawiedzie. Oj, przydałoby się tego czasu, tak ze 150 lat…
Za książkę dziękujemy Domowi Wydawniczemu REBIS.
Cykl
"Pola dawno zapomnianych bitew":
1)
"Toy Land"
2)
"Łatwo być bogiem"
3)
"Ucieczka z raju"
4)
"Na krawędzi zagłady"
5)
"Zwycięstwo albo śmierć"
Komentarze
Prześlij komentarz