Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Świat Akwilonu. Orki i Gobliny, tom 4. Sa’ar - recenzja

  W październiku Wydawnictwo Egmont uraczyło czytelników kolejnym, czwartym tomem z serii Orki i Gobliny , który koncentruje się na przeszłości goblina Sa’ara – sprytnego członka plemienia Rybojadów z mokradeł. Sa’ar dorastał w przekonaniu, że jego życie nie będzie różnić się od losu jego przodków. Wszystko jednak zmieniła tragedia niewoli, niewolniczej pracy w niegodnych warunkach… oraz spotkanie z Ursrem, który uwikłał go w wydarzenia prowadzące do pełnej napięcia ucieczki. Podczas pracy w trudnych warunkach Sa’ar nauczył się, że świat nie wybacza słabości – tylko najpotężniejsi zdobywają wpływy, a słabi wykonują ciężkie prace. Po brawurowej ucieczce z Ursrem, Sa’ar wnika głęboko w świat przestępczy Miasta Mieszańców, gdzie zaczyna rozwijać swoje talenty i stopniowo rośnie w siłę. Jego droga pełna jest niebezpieczeństw z motywami przypominającymi wątki znane z komiksów DC o Pingwinie. Tak jak w przypadku Pingwina, Sa’ar przechodzi przemianę – ze zwykłego goblina przekształca się w po

Brzdęk! Nie drażnij smoka - Lucrum Games




Brzdęk! Nie drażnij smoka!
Autor: Paul Dennen
Wydawnictwo: Lucrum Games
Liczba graczy: 2-4
Czas rozgrywki: 30-60 minut
Wiek graczy: 12+


W grze „Brzdęk! Nie drażnij smoka” wcielamy się w śmiałków, którzy obrali sobie za cel zdobycie jak największej ilości bogactw. Kto z nas o tym nie marzy? :) Problem w tym, że pożądane złoto i drogocenne artefakty znajdują się w podziemiach strzeżonych przez różnego rodzaju potwory, a największym z nich jest smok – właściciel poszukiwanych przez nas skarbów.



Rozgrywka w Brzdęk polega na budowaniu swojej talii kart i wykorzystywaniu ich atrybutów do przemieszczania się na planszy oraz zdobywaniu kolejnych kart. W grze występują trzy atrybuty, są to:
  • Sprawność, która pozwala nam na zakup kolejnych kart do naszej talii,
  • Miecze, za pomocą których walczymy z potworami,
  • Buty, które umożliwiają nam ruch na planszy.
Na początku rozgrywki każdy z graczy otrzymuje dziesięć stałych kart początkowych. Karty startowe tasujemy i na pierwszą turę dobieramy pięć wierzchnich. W talii początkowej znajdują się dwie karty z niechcianym tytułowym brzdękiem, za każdym razem gdy którąś z nich zagrywamy (a mamy obowiązek użyć wszystkich kart, które mamy na ręce w naszej turze) musimy dodać po jednej kosteczce w naszym kolorze do puli brzdęku.
Tak jak już wspomniałem każdy gracz w swojej turze musi wykorzystać wszystkie karty, które posiada na ręce. W zależności od rodzaju posiadanych atrybutów i ich ilości gracz może zakupić nowe karty z puli lochów lub tzw. puli rezerw. Karty te mogą dać nam więcej potrzebnych atrybutów, przynieść dochody w formie złota lub dać nam dodatkowe korzyści, jeżeli spełnimy zapisane na niej warunki. Kolejnym możliwym ruchem jest walka z potworami znajdującymi się w puli kart lochów. Po ich pokonaniu zyskujemy określoną nagrodę. Możemy też zakupić towary jeżeli znajdujemy się w komnacie z kramem. Do wyboru mamy koronę, która zwiększa naszą zdobycz punktową, klucze, pozwalające przejść przez zamknięte ścieżki oraz plecak umożliwiające zdobycie większej liczby artefaktów. Ostatnim możliwym zagraniem jest ruch, dzięki któremu przemieszczamy się po komnatach. Jeden znacznik ruchu to możliwość przejścia o jedną komnatę dalej, połączoną z tą, w której się obecnie znajdujemy. Są jednak pewne ograniczenia w naszym ruchu. Jeżeli na trasie znajduje się symbol potwora musimy go pokonać, w innym wypadku przeciwnik zadaje nam ranę. Symbol kłódki blokuje nam drogę jeżeli w swoim ekwipunku nie posiadamy klucza, zaś odcisk butów wymaga od nas użycia dwóch atrybutów zamiast jednego. Dodatkowo mamy jeszcze kryształowe groty, które automatycznie kończą możliwość poruszania się niezależnie od tego ile atrybutów ruchu posiadamy na kartach.



Należy pamiętać, że niektóre zdobywane karty poza efektami korzystnymi dla nas jak punkty, złoto czy dodatkowe atrybuty posiadają również efekt brzdęku przez który dokładamy nasze kostki do puli.
Po wykonaniu wszystkich ruchów uzupełniamy karty talii lochów i swoją turę rozpoczyna kolejny gracz, postępuje on według identycznych zasad. Jeżeli jednak wśród uzupełnianych kart znajdzie się co najmniej jedna z symbolem smoka, następuje atak gada. Wszystkie kostki z puli brzdęku wsypujemy do sakwy, w której znajdują się kostki smoka oraz wcześniej wrzucone przez nas „brzdęki”. Ze wspomnianej sakwy losujemy kostki, których ilość wyznaczana jest na torze smoczej furii plus ewentualnie przez niektóre karty w talii lochów. Jeżeli wylosowano kostkę w kolorze gracza, dostaje on dodatkową ranę do swojej puli, kostka smoka oznacza nieudany atak. Jeżeli w trakcie ataku zapełnimy całkowicie znacznik ran - tracimy przytomność. Jeżeli gracz przebywał w strefie podziemi -  automatycznie kończy grę. Jeżeli jednak znajdował się w strefie lochów i posiadał co najmniej jeden artefakt, miejscowa ludność pomaga graczowi i go leczy. Co prawda nie może zdobywać już kolejnych bogactw, jednak na koniec rozgrywki brany jest pod uwagę w rozliczaniu punktów.



Jeżeli mieliśmy szczęście, nie straciliśmy zbyt dużo zdrowia i stwierdzamy, że nie chcemy już ryzykować kolejnymi ranami, możemy udać się na powierzchnię. Dostajemy wtedy dodatkowe dwadzieścia punktów za odznakę złodziejskiego mistrzostwa.
Jeżeli wyszliśmy na powierzchnię lub zostaliśmy uleczeni przez miejscowych, trafiamy na tor odliczania. Kolejne tury aktywnych graczy powodują przesunięcie się pionka na tym torze. Pola od dwa do pięć wywołują automatyczny atak smoka i zadawanie ran aktywnym graczom. Na piątym polu atak smoka jest tak potężny, że wszyscy gracze znajdujący się w podziemiach lub lochach tracą przytomność. Gracze, którzy mieli szczęście wyjść z podziemi biorą udział w podliczaniu łupów, pozostali odchodzą w zapomnienie.



Po pierwszej rozgrywce w ten tytuł wydawało mi się, że będzie to gra wtórna, w której za każdym razem rozgrywka będzie wyglądać identycznie lub co najmniej podobnie. Nic bardziej mylnego. Kolejne rozgrywki pokazały, że każda gra to zupełnie inna przygoda, w której trzeba przybrać nową strategię i dostosować się do ruchów graczy. Możemy decydować czy rzucamy się na jak największą ilość mniej wartościowych skarbów, podbierając je innym graczom, czy zdobyć ich mniej ale te kosztowniejsze, a może szybko zdobywamy artefakt i próbujemy wyniszczyć przeciwników ciągłymi atakami smoka po ucieczce z lochów. Różnorodność rozgrywki zapewniają również karty z talii lochów, których jest naprawdę dużo i zapewniają masę efektów nie tylko pozytywnych dla gracza, ale również utrudniających mu życie jak np. dorzucanie kolejnych „brzdęków” do puli. Zwiększenie regrywalności „Brzdęka” zapewnia również druga, trudniejsza plansza, która wymaga od graczy trochę innego podejścia, jest więcej tras z potworami (i z ich większą ilością na drodze), zamkniętych ścieżek oraz utrudnień z dotarciem do najcenniejszych artefaktów. Tak jak wspomniałem duża różnorodność kart zapewnia nam obranie rożnych taktyk w grze. Przy odpowiednim doborze kart zakup nawet tych pozornie negatywnych i dopasowanie innych eliminujących te cechy pozwala na duże zdobycze punktowe, których nie osiągnęlibyśmy przy dobieraniu mniej wartościowych, ale bezpiecznych kart. Jedyne co nam lekko wadziło w rozgrywce to mała ilość kart, dzięki której moglibyśmy usunąć tzw. „szrot”. Po zakupie większej ilości kart z dużą ilością atrybutów czy pożądanymi przez nas cechami, karty początkowe raczej zaczynają przeszkadzać. Co prawda są towarzysze z talii lochów, którzy ten szrot pomagają usunąć, jednak jest ich niewielu. Przydałoby się więcej kart tego typu, aby zmaksymalizować swój wpływ na wygląd talii. Jednak mimo tej małej wady w „Brzdęka” gra się świetnie i tytuł ten sprawia mnóstwo radości.


Wykonanie samej gry wygląda również jak najbardziej pozytywnie. Żetony artefaktów, skarbów itp. są z grubej tektury, dzięki czemu wytrzymają wiele rozgrywek. U nas „Brzdęk” ląduje na stole codziennie od ponad tygodnia i rozgrywamy po dwie, trzy partie dziennie, a na żetonach nie widać śladów zniszczeń. Pionki, kostki graczy oraz znacznik smoka wykonane są z drewna, dlatego też nie powinno być problemu z ich wytrzymałością. Jedyne „uszkodzenia” jakie się pojawiły w trakcie rozgrywek to lekkie zadrapania na planszy od przesuwania pionków. Nie są one jednak na tyle uciążliwe i widoczne, aby przeszkadzały w rozgrywce. Dużym „umilaczem” rozgrywki są grafiki na kartach. Lekkie przyjemne dla oka, podkreślające klimat tego tytułu. Posiadają one czarne obramowania, dlatego lepiej je zakoszulkować, ja jeszcze tego nie zrobiłem, widać co prawda lekkie zadrapania na kilku kartach, jednak w zasadzie nie ma ich aż tak dużo patrząc na to, ile partii w „Brzdęka” rozegraliśmy. Przy grach z większą ilością kart i elementów dużą wagę zwracam na wypraskę gry, to czy elementy nie będą „latać” po pudełku i się niszczyć. W tym przypadku może nie jest tak, że każdy element ma swoje miejsce, ale wypraskę i tak można zaliczyć jako dobrą. Osobna część na karty zapewnia nas, że będziemy mieć je poukładane tak jak przy poprzedniej rozgrywce, a do tego spokojnie zmieszczą się zabezpieczone koszulkami. Na pionki, kostki i żetony mamy przeznaczone woreczki strunowe, oraz wgłębienie na owy pakunek, znacznik smoka ma swoje miejsce w wyprasce. Wszystko przykrywane jest złożoną planszą do gry, dzięki czemu zachowujemy porządek i przy kolejnej rozgrywce nie musimy zajmować się porządkowaniem elementów.




Grę „Brzdęk! Nie drażnij smoka” oceniam jak najbardziej pozytywnie. Jest to gra warta polecenia zarówno do rozgrywki rodzinnej jak i dla osób z dużym doświadczeniem w planszówkach. Myślę, że nikt się tutaj nie zawiedzie. Mimo początkowych obaw, tytuł ten zapewnia dużą regrywalność dzięki czemu przez długi czas będzie nam towarzyszyć przy planszówkowych spotkaniach. Zupełnie nie dziwi mnie fakt, że gra ta otrzymała w Polsce nagrodę Planszowej gry roku w dwóch kategoriach. 
Do „Brzdęka” wydano już trzy duże dodatki, a całkiem niedawno w przedsprzedaży rozszedł się cały nakład czwartego. Nie dziwi mnie to zupełnie. Ja jeszcze swoich dodatków nie posiadam. Mam nadzieję, że wcześniej czy później zmieni się ten stan rzeczy. Na szczęście sama podstawka zapewnia tak dużą regrywalność, że jakoś przetrzymam ten czas. Zapewne i dziś ten tytuł trafi na stół ;)








Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń