"Piękna młoda żona"
Tommy Wieringa
Z niderlandzkiego tłumaczyła Alicja Oczko
Wydawnictwo Pauza
2019
„Piękna młoda żona” już w najbliższą sobotę będzie przez nas
omawiana na Wieczorze książkowym, zaś 14 grudnia w Kawiarence Irenka odbędzie
się Spotkanie z książką, podczas którego na żywo wymienimy swoje spostrzeżenia
odnośnie tego dzieła. Tommy Wieringa stworzył dzieło, które idealnie nadaje się
do dyskusji. Wydawnictwo Pauza wydaje książki, które wybitnie pasują do
Dyskusyjnych Klubów Książki – nie mają jasnych ścieżek, ich zakończenia
zaskakują, a postaci i problemy naprawdę dają czytelnikowi wiele do myślenia.
Głównym punktem zaczepienia jest mowa o przemijającym czasie
– o człowieku, który starzeje się i nie może do końca zrozumieć, jak sobie
poradzić z tym aspektem. Poznaje on młodą kobietę – wymarzoną, jedyną,
niepowtarzalną. Edward i Ruth stworzą wspaniałą parę – wzór do naśladowania.
Niektóre aspekty doprowadzą jednak do rozpadu ich relacji na milion kawałków, z
których nie ma co składać. Całą książkę będziecie zastanawiać się nad przyczyną
takiego biegu wydarzeń. Czy znajdziecie odpowiedź? Myślę, że tak – tyle, że na
swój, indywidualny sposób.
„Wyobraź sobie, chwilę wcześniej świat był jeszcze pełen
kobiet, a teraz już istniała tylko ona”. Może zbyt mocno nakierował swoją uwagę
na nią? Może to były tylko pozory? Może piękno również zadaje ból? Akcja płynie
wartko, wiele się dzieje, ale motyw jest nadal ten sam. Poszukiwanie
odpowiedzi, na wiele z zadanych pytań. „Istota, która ściąga nieszczęście na
tego, kto podąża za jej śpiewem, coraz głębiej w las”. Czy Edward nie
zawędrował zbyt daleko? Czy właśnie nie przez to, zagubił się w swoim świecie,
nie akceptując płynące wciąż czasu? Czy można doświadczyć straty kogoś, kogo
jeszcze się nie poznało?
Obraz miłości w „Pięknej młodej żonie” lawiruje pomiędzy
wieloma definicjami. Mamy uczucie spełnione, głębokie, jedyne w swoim rodzaju,
najpiękniejsze, ale też takie, które małymi krokami zabija nadzieję i chęć do
życia. „(…) jakby z perspektywy starości patrzył wstecz na miłość, która nagle
została przerwana, co dało mu pojęcie o zakresie własnych zdolności do kochania”.
Tutaj pojawia się kolejny aspekt – cierpienie. I kolejne pytanie – bez odpowiedzi.
„Skąd niby człowiek ma wiedzieć, czy posiada receptory wrażliwe albo
niewrażliwe na ból?”.
Głównego bohatera zabiła myśl, że jego żona ma jeszcze przed
sobą całe życie, on zaś jest na skraju wyczerpania. Przed nią drzwi stoją
otworem, on zamyka za sobą wiele etapów. Czy życie jest na tyle szczodre, by
dać człowiekowi kilka prawdziwych miłości? Edward doszedł do wniosku, że „ukradkiem
oboje zaczęli podlegać tragicznej dynamice wieku”. Czy ta młoda żona nie
zaczęła starzeć się zbyt szybko, będąc jego wybranką?
Jedna chwila niszczy wszystko. Jedna – błędna decyzja.
Sytuacja bez wyjścia. „Tym uczynił swoje życie – pustynią, która rozciąga się
na wszystkie strony, a ze wszystkich uczuć, jakie kiedyś posiadał, pozostaną mu
już tylko strach i zamęt”. Tylko czemu sięgnął po takie środki? Czemu to
zrobił? Ja nie wiem, może Wy, po zapoznaniu się z książką, dacie mi odpowiedź
na to pytanie.
„Tak rozumiał swoje małżeństwo – jako tragiczne
niezrównoważenie”. Równia pochyła. Spadek w przepaść. Czuć było, niemal z każdą
stroną, jak wszystko zaczyna się psuć. Stało się to naprawdę, czy przez
podejście Edwarda do życia? Na to musiałby odpowiedzieć on sam. Jeśli znałby
odpowiedź.
Książka wybitna. Świetna. Idealna do dyskusji, na którą jeszcze raz zapraszamy.
Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Pauza.
Komentarze
Prześlij komentarz