"Żywica"
Ane Riel
tłumaczenie Joanna Cymbrykiewicz
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2020 rok
Przerażająca.
Brutalna.
Dobitna.
Wizja życia z dala od świata współczesnego, na cichej, odosobnionej wysepce,
pośród samej zieleni i spokoju jaki daje natura, wydaje się być receptą na
szczęście – obrazem idealnym. Może byłoby tak, gdyby nie toksyczna miłość,
nakierowana na posiadanie kogoś za wszelką cenę i stwarzanie pozornego odczucia
bezpieczeństwa. Nic więc dziwnego, że otoczenie rodziny Haarder uważa ich za
kompletnie niezrównoważonych ludzi. Nikt nie chce angażować się w relacje, w
których szaleństwo i lęk wysuwają się na dalekie prowadzenie. Informacja o
śmierci 9-letniej Liv i żałoba po tej tragedii jeszcze bardziej odpychają
społeczeństwo od tego odosobnionego domostwa. A dzieją się w nim dziwne rzeczy,
o których zwykły śmiertelnik nawet by nie pomyślał.
To książka o chorych uczuciach, które potrafią opętać
wszystkie myśli i to w dziwnych okolicznościach. To traumatyczna wizja
wychowywania dzieci i życia w małżeństwie. To dzieło o stracie –
człowieczeństwa, siebie, rodziny, miłości i jakichkolwiek racjonalnych
zachowań. Tutaj przedstawiono dramat na wielu płaszczyznach. Sytuacja wydaje
się być bez wyjścia. Czytelnik wchodzi w problem całym sobą, czując strach,
niemoc i obrzydzenie.
„Ciemność zabiera ból – powtarzał zawsze tata”. Poznacie
tutaj ojca, który zamknął rodzinę w klatce. Wykończył wszystkich psychicznie,
kreując ich światopogląd. Kochał tak bardzo, że zatracił się w tym egoistycznym
podejściu, niszcząc wszystko, co dobre. „Powoli zaczęło do mnie docierać, że
zapewne mrok nie jest w stanie wchłonąć już więcej cierpienia, dlatego dotykało
mnie i Carla. Że ciemność była przepełniona. Tak jak nasz dom”. Na tej małej
wysepce czaiło się tylko bezprawie. Definicja szczęścia w ogóle nie zawitała w
tamte „sielskie” progi. Najgorsze w tym wszystkim było ukazanie dzieci, które
nie znały innego świata. Tutaj od razu nasuwa się porównanie do filmu „Captain
Fantastic”, który polecam.
Ane Riel stworzyła książkę, która na długo pozostanie w
pamięci, bo przeraża swoim bezpośrednim przedstawieniem rozgrywającego się na
tych stronach dramatu. Nie jest łatwo też o niej mówić, bo tematyka jest trudna
i niepokojąca.
Na koniec zostawię Wam cytat, który doskonale podkreśla
strach, towarzyszący mojej lekturze. „Gdyby Carl miał prawdziwe ciało, jestem
pewna, że czułby dokładnie to samo, co ja; byliśmy przecież bliźniętami, więc
tkwiliśmy jedno w drugim. Myślę, że stopiliśmy się ze sobą. Ja byłam trochę
chłopcem, on trochę dziewczynką. W pewien sposób był też trochę żywy, a ja
trochę martwa”.
Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Komentarze
Prześlij komentarz