1. Bycie autorem uważamy za cudowną pasję. Skąd czerpie Pani swoje inspiracje? Jakie były początki tej pięknej przygody?
Tak, to prawda – pisanie powieści jest niesamowitą pasją i cudowną przygodą. Po dziesięciu latach pracy twórczej, mogę śmiało stwierdzić, że dotarłam do punktu, w którym zawsze pragnęłam się znaleźć. Od najwcześniejszych lat marzyłam o pisaniu, lecz początki były bardzo trudne. Moje pierwsze kroki na tym polu stawiane były niejako na oślep. Zaczynałam od romansów wydawanych własnym sumptem. Przełomowym momentem było nawiązanie współpracy z Wydawnictwem Replika, które umożliwiło mi rozpostarcie skrzydeł i dotarcie do szerokiego grona odbiorców.
2. Za nami trzy tomy „Grzechów młodości”. „Szczyty chciwości” pochłoniemy w weekend. Zorganizowany przez nas maraton czytelniczy cieszy się sporą popularnością. Dla nas samych takie wydarzenie było spełnieniem marzeń. Ludzie mówią tak wiele ciepłych słów o Pani twórczości. Co Pani czuje widząc takie zaangażowanie czytelnika? Czy zawsze lubiła dzielić się Pani swoim piórem z innymi, czy może w szufladzie chowa Pani to, co najcenniejsze?
Bez wątpienia zaangażowanie ze strony czytelników jest jedną z najważniejszych motywacji do działania. Kim bowiem byłby pisarz, który nie miałby grona odbiorców dla swej twórczości? To czytelnicy sprawiają, że każdego dnia zasiadam przed komputerem, by pisać lub pracować z redaktorem nad treścią kolejnej powieści. Jestem szczęśliwa, gdy czytelnicy dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami. Nawet krytyczne uwagi są dla mnie cenne, gdyż konstruktywna krytyka dopinguje do tego, by dopracowywać swój warsztat.
Nie zawsze dzieliłam się owocami mojej pracy. Pierwsze próby literackie nigdy nie zostały opublikowane. Dwie powieści skasowałam kilka lat po napisaniu, bez podejmowania próby ich wydania.Dwie inne wciąż pozostają nieopublikowane, być może jedna z nich pewnego dnia ujrzy światło dzienne. Nigdy nie opublikowałam żadnego z kilkuset napisanych przeze mnie wierszy. Publikacji nie doczekały też miniaturki wzorowane na krótkich opowiastkach Anthony’ego de Mello.
Właściwie to, że Edyta Świętek zaistniała jako pisarka, jest zasługą mojego męża, który zachęcił mnie do zaprezentowaniatwórczości odbiorcom.
3. Jesteśmy szczęśliwi, że cykl „Spacer Aleją Róż” jeszcze przed nami. Wiele osób poleca nam te książki. „Grzechy młodości” ujęły nas tym, że stworzyła Pani swoisty wehikuł czasu. To niesamowite. Jak udało się Pani osiągnąć tak piorunująco dobry efekt? Czemu Bydgoszcz? Przez wiele lat mieszkaliśmy w tym mieście, więc podróż w te miejsca była dla nas nieziemską przygodą.
Zacznę od tego, by z całego serca namówić wszystkich, którzy jeszcze nie czytali „Spaceru aleją Róż” oraz „Nowych czasów” do sięgnięcia po te dwa cykle powieściowe. Są to powieści, które wypłynęły wprost z mojego serca i były odpowiedzią na wewnętrzną potrzebę pokazania czytelnikom Nowej Huty jako miejsca, w którym żyją ludzie z krwi i kości. Wychowywałam się w tej niezwykle interesującej dzielnicy Krakowa. Nigdy nie uważałam jej za miejsce „drugiej kategorii”. Choć znałam dość dobrze topografię i historię tego miejsca, nowohuckie opowieści kosztowały mnie bardzo dużo wysiłku, który z biegiem czasu przełożył się na ogromną satysfakcję. Kiedy praca dobiegła końca, pomyślałam o tym, że przyszedł czas, abym dała odetchnąć moim wspaniałym czytelnikom, i przeniosła akcję następnej powieści w zupełnie inny region Polski. Pewnego dnia zadałam pytanie członkom mojego fanklubu o to, jakie miasto chcieliby ujrzeć na kartach kolejnej książki. Wśród wielu podpowiedzi pojawiła się Bydgoszcz, którą zareklamowała mi (jeśli mogę użyć tego określenia) pewna przemiła bibliotekarka. Tak bardzo zachwalała swoje rodzinne strony, że postanowiłam przyjrzeć się tematowi dokładniej. Efekty owego „przyglądania się” można znaleźć na kartach „Grzechów młodości”. Bydgoszcz pokochałam równie mocno jak moje rodzinne strony. A jeśli jeszcze dołożyć do tego zainteresowanie historią powojenną, modą, obyczajami i stosunkami społecznymi, to w efekcie końcowym wychodzi pięciotomowa saga.
4. Bohaterowie – oni są tacy bliscy sercu. Tak zwyczajni. Bez przerysowania. Uwielbiamy takie postaci. Jesteśmy ciekawi kogo z „Grzechów młodości” Pani docenia najbardziej? My na początku murem staliśmy za Elżunią. Po kilku czytelniczych nocach przepadliśmy z Dereniem :D
Uwielbiam postaci, które nie są jednoznaczne. Zbyt idealni czy zdecydowanie negatywni bohaterowie byliby w moim odczuciu nudni. Nawet najciemniejszy spośród czarnych charakterów musi posiadać jakieś ludzkie cechy, by był wiarygodny. Podobnie ma się rzecz z osobami, które z założenia mają wzbudzać pozytywne emocje – te chętnie obdarzam jakimiś drobnymi przywarami lub pakuję w sytuacje, które wymuszają podejmowanie trudnych decyzji. Dla mnie postać z kart powieści ma być nacechowana autentycznością.My, ludzie, zmieniamy się na przestrzeni lat. Kształtują nas przeżycia, otoczenie, różne wydarzenia losowe. Tak też musi być z kreowanymi przeze mnie bohaterami.
Wstępne założenia były takie, aby Roman Dereń od początku do końca sagi był postacią negatywną – takim mąciwodą, wprowadzającym zamieszanie i uczestniczącym w różnych szemranych sytuacjach. Spiritus movens złych decyzji oraz grzeszków popełnianych przez rodzinę Trzeciaków. Roman jednak postanowił utrzeć mi nosa, i już na etapie drugiego tomu zaczął przejawiać bardziej „ludzkie” cechy charakteru, okazując się z biegiem czasu niezwykle kochającym ojcem i człowiekiem, na którym zawsze można polegać. Oczywiście nie wybielam go w stu procentach i dbam o to, by aż do ostatniego tomu był osobowością nieco kontrowersyjną, aczkolwiek znacząco zmieniła się jego rola w tekście. Pierwotnie miał być postacią trzecioplanową, ale tak umiejętnie rozpychał się łokciami, że w czwartym tomie poświęciłam mu mnóstwo uwagi.
5. Tworzenie literatury – jaki jest Pani cel? Czasem myślimy, że to wbrew pozorom bardzo odpowiedzialne – działać na czyjąś wyobraźnię. Książką można tak wiele zdziałać – pomóc, odrywając całkowicie od rzeczywistości.
Literatura zawsze pełniła złożone funkcje – miała nie tylko działać na wyobraźnię i zapewniać rozrywkę, ale również skłaniać do refleksji, dodawać otuchy czy utrwalać pamięć o ważnych sprawach i wydarzeniach. Czy moje powieści pełnią taką rolę? Mnie jako pisarce trudno to jednoznacznie i obiektywnie ocenić. Mogę stwierdzić, że dokładam starań, by każda napisana przeze mnie powieść zawierała coś więcej niż tylko służącą zabawie fabułę. Staram się poruszać jakieś istotne problemy społeczne, zmuszać niekiedy czytelników do odkrywania drugiego dna w opowiadanych przeze mnie historiach,do wskrzeszenia w sobie empatii i spojrzenia na jakiś problem z perspektywy drugiego człowieka. Każdy kij ma dwa końce, więc każda historia widziana z różnych perspektyw nabiera różnych znaczeń.
6. Nasz blog to odskocznia od codzienności. Kochamy książki, gry planszowe, seriale, wypady do escaperoomów, Dyskusyjne Kluby Książkowe. Najpiękniej jest dzielić ową pasję z najbliższymi, co staramy się robić. Wciąż jednak brakuje nam czasu na te przyjemności. Pokój Geeka stał się dla nas inspiracją do twórczego działania. Jakie są Pani pasje?
W ostatnich latach moje pasje musiałam trochę zredukować – głównie z braku czasu. Wymienię jednak te najważniejsze. Siłą rzeczy uwielbiam literaturę – z dużym naciskiem na polskich pisarzy. Interesują mnie różne niewyjaśnione zjawiska: megalityczne budowle, kosmos, klątwy i wierzenia. Pasjami oglądam filmy dokumentalne, szczególnie dotyczące III Rzeszy, niezbadanych zjawisk czy ciekawych postaci. Kocham podróże po Polsce – żyjemy w naprawdę pięknym i zróżnicowanym krajobrazowo kraju. W ramach relaksu chodzę na długie spacery, a nade wszystko lubię wraz z moim mężem jeździć na motocyklu – to naprawdę niesamowite uczucie! Namiętnie rozwiązuję krzyżówki jolki oraz sudoku.
7. Jak na typowych pochłaniaczy książek przystało, musimy zadać to pytanie Jakie książki są dla Pani najcenniejsze? Jakie tytuły wywarły na Pani największe wrażenie i poleca je Pani każdemu?
Do znudzenia będę powtarzała w absolutnie wszystkich wywiadach, że kocham polskich pisarzy: zarówno klasyków jak i współczesnych. Od wielu lat moją wielką miłością jest Reymont, którego uwielbiam za „Chłopów”. Zaczytuję się w Tadeuszu Dołędze-Mostowiczu, który mimo upływającego czasu nie dezaktualizuje się ani trochę. Chętnie wracam do Prusa i Orzeszkowej. Ze współczesnych pisarzy trudno byłoby mi wymienić wszystkich twórców, których darzę uznaniem. Jestem głęboko przekonana, że aktualnie nawet najwybredniejszy czytelnik znajdzie dla siebie coś godnego uwagi, gdyż rodzimy rynek literatury jest niezwykle bogaty i atrakcyjny.
Serdecznie dziękuję za niebanalne pytania. Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu przyjemnych chwil spędzonych na lekturze.
Pani Edycie Świętek bardzo dziękujemy za wywiad, a Was zapraszamy do zapoznania się z recenzjami książek, które już udało nam się przeczytać.
Cykl "Grzechy młodości":
Komentarze
Prześlij komentarz