"Wyspa zero"
Jarosław Sokół
Wydawnictwo Dolnośląskie
2020
Seria „Ślady zbrodni” jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Mogę
brać te książki w ciemno i cieszyć się ze spotkania. „Wyspa zero” udowodniła,
że ta teoria jest prawdziwa. Jarosław Sokół przeniósł mnie w czytelniczy świat,
który nie był dla mnie łatwy. To kryminał mocno klimatyczny i przesiąknięty
konkretną problematyką. Wciąga do swojego obszaru
bezkompromisowo, więc dozowałam go sobie
naprawdę delikatnie i powoli, bo zbyt bardzo łączyłam się emocjonalnie z
głównym bohaterem i czułam, że wydarzenia dzieją się za szybko, a historia
coraz bardziej wyniszcza mnie, wędrując do swojego sedna. To jaki klimat
stworzył tutaj autor, to naprawdę świetna robota. Przeniosłam się w czasie,
czułam, że moja rzeczywistość już nie jest taka jak kiedyś, a rok 1945 i szepty
osób żyjących w tamtych czasach stoją tuż za moimi plecami.
Przechadzamy się ulicami Świnoujścia. Widać tutaj gruzowisko. Czuć powiew
wojny. Wszędzie zauważa się strach, obawy i smutne twarze. Ludzie stracili
poczucie bezpieczeństwa, stali się zwierzętami walczącymi o cokolwiek – o siebie, bliskich i przyszłość. To pisarsko dobrze wykreowana wizja
apokaliptycznego życia, w którym dominuje chaos, strach i głód. Miastem rządzi „nadludzki”
komendant. Ktoś jednak powoli podcina mu skrzydła – kreując falę zbrodni, które
wydają się sytuacją bez wyjścia. Jest w nich sporo brutalności i tajemnicy. Giną
byli więźniowie obozów koncentracyjnych. Wtedy pojawia się Kostrzewa. To ten,
dla którego naprawdę trzeba sięgnąć po „Wyspę zero”. Uwielbiam takich
bohaterów. Nie denerwuje mnie w nich ta perfekcyjność i nos do wszystkiego.
Lubię takich inteligentnych i błyskotliwych w swojej niejednoznaczności
detektywów. Dodatkowo aspekt podążania za miłością swojego życia – zabieg
subtelny, ale świetnie spajający przedstawioną historię. Czy to fikcja? Może
dużo tutaj prawdy? Zmagania z psychopatycznym zabójcą i własną – okrutną i
podłą przeszłością są tak dobrze ukazane, że wydawać by się mogło, że to działo
się naprawdę. To historia z krwi i kości. Trochę męska, ale myślę, że
ktokolwiek po nią sięgnie, odnajdzie w niej swoją głębię. Jest to
najpiękniejsze, co może dać książka – fakt, że każdy może wczuć się w jej
zapach inaczej, po swojemu, ale właściwie i mocno. Literatura wysokich lotów ma
to do siebie.
Ogromne TAK!
Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Dolnośląskiemu.
Zobacz również:
- "Raport o końcu świata" Jarosław Sokół
Komentarze
Prześlij komentarz