Usagiego poznałem ok. 20 lat temu na łamach magazynu ,,Kawaii” (swoją drogą magazyn ten przeżył nie trwającą długo reaktywację w latach 2018-2020)... Ale zaraz, zaraz ,,Kawaii” poświęcone było mandze i anime... Czyżbyśmy otrzymali od Egmontu do recenzji mangę? Otóż, na to pytanie odpowiedzieć można jak najbardziej pozytywnie. ,,Usagi Yojimbo” - stworzony przez japońskiego pochodzenia Amerykanina Stana Sakai – to jak najbardziej manga...
Zgromadziłem jej 5 pierwszych, wydanych w Polsce, tomów. 4 z nich wydała nieistniejąca już Mandragora; obecnie na warsztat długouchego ronina nieprzerwanie bierze Egmont; ,,Usagi Yojimbo Saga. Księga 7.” to mój powrót do serii.
Pierwsza rzecz jaka mnie uderzyła to grubość tomiszcza. Niegdyś wydawane były poszczególne tomy; dzisiaj wydaje się zbiór 3 tomów w 1 księdze. Ale to dobrze, bo bardziej można nasycić się lekturą. Pamiętam, że te pojedyncze tomy były tak krótkie, że po lekturze odczuwało się niedosyt...
Kolejna sprawa, która budziła moją obawę, to powrót do serii po latach... Jak już wspomniałem, posiadam 5 pierwszych tomów... tymczasem ,,Usagi Yojimbo Saga. Księga 7.” zawiera tomy... 26-28. Od razu uspokajam, jeśli ktoś ma podobne rozterki. Każdy tom ,,Usagiego” to osobna historia, więc śmiało można zaczynać choćby od najnowszych wydawnictw. Okazuje się bowiem, że w życiu głównego bohatera specjalnie dużo się nie zmieniło – wciąż przemierza kraj jako samotny ronin, przeżywając różne przygody.
No, właśnie, o co chodzi z tym Usagim i jego wędrówką? Miyamoto Usagi to ronin – samotny samuraj, który po utracie swojego pana, przemierza Japonię przełomu XVI i XVII w. Jego postać jest wzorowana na słynnym Miyamoto Musashim... A teraz patrzycie na okładkę i przykładowe kadry i coś Wam się nie zgadza... Słusznie, bo ,,Usagi” to, mimo wszystko, nie seria historyczna, a jedno z uproszczeń Stana Sakai to rysowanie postaci jako antropomorficznych zwierząt (takich disnejowskich, ale z mangowym wykończeniem); toteż Usagi to biały królik, spotykana przez niego kuglarka Kitsune to lisica itd... Zwierząt sensu stricto w tym świecie praktycznie nie ma... są za to przypominające małe dinozaury jaszczurki tokage. Czy takie dziwne uproszczenia mają prawo działać? Okazuje się, że tak! Jak najbardziej!
Poszczególne przygody Usagiego, pisane i ilustrowane przez Sakai, są bardzo dynamiczne i bardziej lub mniej krótkie. Jeden tom to kilka historyjek; czasami stanowiących króciutką dygresję, czasami tworzących nieco dłuższą całość. Wiele kadrów przedstawia akcję i walkę (słusznie porównywanych z filmami Akiry Kurosawy); niewiele tu opisów, a dialogi też są raczej oszczędne.
Styl graficzny Sakai to dość prosta mangowa kreska, disnejowskie antropomorficzne zwierzęta oraz ładne krajobrazy. Kreska nieco słabsza była tylko w pierwszych komiksach z... 1987 r., ale potem przybrała swój optymalny poziom, który pozostaje niezmienny od ponad 30 lat.
Uwaga! Jak to często z mangami bywa – otrzymujemy komiks czarno-biały. ,,Kolorowego Usagiego” podziwiać można jedynie na okładkach.
Autora chwalić można też za dbanie o szczegóły kulturowo-historyczne Japonii XVI i XVII w. Widać, że Sakai dokładnie sprawdza źródła i oddaje to w swoich komiksach. W ,,Usagi Yojimbo Saga. Księga 7.” nauczyć możemy się o netsuke, Shoki, Komainu, umeboshi, Nukekubi, gama no abura, oraz o honorowym seppuku (wiedzieliście o sekundantach?).
Co do samych historii – w ,,Usagi Yojimbo Saga. Księga 7.” tytułowy bohater ratuje oszustkę Kitsune (brakuje mi Gena i miłości Usagiego – Tomoe, ale pewnie wrócą jeszcze w kolejnych tomach), walczy z nieumarłymi (tego jeszcze nie czytałem!), demonami i tuzinami zbójców, rozwiązuje intrygi (warta uwagi jest nade wszystko ta dotycząca Czerwonego Skorpiona) i problemy społeczne, przyjmuje gościnę u wieśniaków, pomaga zbudować, mający sprowadzić deszcz, ogromny bęben i idzie, nieustannie wędruje... Ciekawe bywają także opisy snów (w tej księdze bodaj 2)...
Cieszę się, że mogłem wrócić do Usagiego i znów towarzyszyć mu w wędrówce. ,,Usagi Yojimbo Saga. Księga 7.” polecam wszystkim miłośnikom mangi, kultury japońskiej, niezobowiązujących komiksów akcji oraz dobrej rozrywki! :-)
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępniony do recenzji egzemplarz!
https://www.facebook.com/swiatkomiksu
https://www.facebook.com/GalaktykaCzytelnika
https://www.instagram.com/egmont_polska/
https://www.instagram.com/swiatkomiksu
Komentarze
Prześlij komentarz