Neil Bradbury podkreśla, że „Smak trucizny” nie jest poradnikiem jak kogoś otruć i nie zostać złapanym, choć na pierwszy rzut oka może za takowy uchodzić.
Książka zawiera bardzo wiele szczegółów dotyczących działania i sposobu użycia popularnych trucizn uwielbianych przez autorów kryminałów.
Mamy tu omówionych jedenaście substancji przeważnie pochodzenia naturalnego, które na przestrzeni wieków służyły ludziom do różnych celów – zależnie od dawki. Z pewnością wszystkim jest znane stwierdzenie, że to dawka czyni truciznę. Wiadomo przecież o leczniczych właściwościach digoksyny, insuliny, atropiny, potasu czy arszeniku oraz o odkażających właściwościach chloru. Z tej książki dowiemy się kto i w jakich okolicznościach zastosował te związki z morderczą intencją oraz to jak udało się te osoby zidentyfikować i skazać.
Niewątpliwym walorem tej książki jest to, że w bardzo przystępny sposób zestawia wiedzę na temat trucizn. Wiedza ta może się przydać zwłaszcza osobom lubiącym kryminały. Okazuje się bowiem, że istnieją symptomy, które mogą jednoznacznie wskazywać na to jakiej użyto trucizny. Na przykład pośmiertne rozszerzenie źrenic czy charakterystyczny skurcz mięśni całego ciała.
Czytając tę książkę zwróciłam uwagę jak rzetelnie autor podszedł do tematu. Do opisu każdej trucizny autor zamieszcza wiele ciekawostek i niuansów. Odnalezienie tak wielu informacji świadczy z pewnością o tym jak wiele czasu i wysiłku musiało kosztować napisanie tej książki. Dzięki temu odniosłam wrażenie, że po drugiej stronie stoi osoba pełna pasji. Nie sposób tego nie docenić. Bardzo podoba mi się to, że dla każdej trucizny mamy opisany kontekst historyczny czyli to kto, kiedy i na kim jej użył. Znajdziemy tu też konkretne opisy skutków jaki wywołują po podaniu a nawet próbę zrozumienia, co kierowało osobami stojącymi za tymi zbrodniami. Dobrym pomysłem było także zamieszczenie zdjęć czy to trucicieli czy też miejsc w których doszło do zabójstw czy też narzędzi jakich użyto do ich podania. Przyznam szczerze, że chętnie sięgnęłabym po drugi tom, gdyby takowy powstał.
Za książkę dziękujemy Wydawnictwu REBIS.
Komentarze
Prześlij komentarz